Jazz Forum – recenzja

ALL SOULS DAY-CHICAGO 2010

Dwunasta już edycja Krakowskich Zaduszek Jazzowych w Chicago miała miejsce 8 listopada br. Koncerty odbywały się równocześnie na dwóch różnych scenach, od 19:00 do wczesnego rana! W Chopin Theatre wystąpiło w sumie ok. 50 muzyków, m.in. Paweł Kaczmarczyk & Audiofeeling Band, Rafał Sarnecki Quar¬tet (NYC), Krzysztof Pabian Jazz Quartet, Marcin Januszkiewicz Quintet & Frieda Lee, Agnieszka Iwańska Quartet, Maciej Barabasz Quintet, Włodek Wander’s Dixie Kings, Lemon Blues, Włodek Zuterek Quartet.
Organizatorem festiwalu jest Towarzystwo Przyjaciół Krakowa, patronat honorowy objął Konsul Generalny RP w Chicago, Zygmunt Matynia.
Zaduszki cieszą się ogromną popularnością nie tylko w kręgach Polonii. Stałym bywalcem jest m.in. słynny amerykański krytyk jazzowy Howard Reich, który nazajutrz, 9 listopada, w dzienniku ,,Chicago Tribune” napisał entuzjastyczną recenzję pt. ,,All Souls brings Polish jazz revelations to Chicago” (Zaduszki ściągają rewelacje polskiego jazzu do Chicago).

Muzyka jazzowa jest obecna w Polsce od ponad półwiecza. Ten gatunek muzyki rozwija się w takich miastach jak Krakow, Warszawa, Poznań i wielu innych.
Nie jest zatem niespodzianką, że Chicago, z jego ogromną Polonią nawiązuje do imprez Jazzowych w ,,starym” kraju – ma to miejsce m.in. w trakcie corocznego All Souls’ Day Polish Jazz Festival, który odbywa się w Chopin Theatre.

All Souls’ jest zainspirowany krakowskimi Zaduszkami Jazzowymi, stąd jego nastrój i brzmienia są nieporównywalne z innymi imprezami jazzowymi, jakie odbywają się w Chicago. Publiczność tłoczy się w Chopin Theatre, spotyka się w foyer i na korytarzach, raczy się w trakcie wieczoru polskimi specjałami i delektuje jazzem zanurzonym w polskiej kulturze.
Tak własnie wyglądał chicagowski Teatr Chopina w poniedziałkowy wieczór. XII już edycja festiwalu wypadła szczególnie efektownie, gdyż była poświęcona prezentacji nowej fali polskich muzyków Jazzowych.
Jedno z najbardziej uderzających dzieł wyszlo spod rąk 25-letniego pianisty Pawla Kaczmarczyka, który wraz ze swym zespołem Audiofeeling Band, wykonał program tętniący energią rytmiczną i improwizacyjną dynamiką.

Pawel Kaczmarczyk spogląda na forte-pian jak na ściśniętą sprężynę, która za chwilę wyzwoli zamkniętą w niej energię. Pochyla się nad klawiaturą i wygląda tak, jakby nie mógł się doczekać chwili uderzenia w klawisze. Gdy uderza, jego muzyka wybucha z niemal maniakalną energią. Pianista prowadzi swoj kwintet przez agresywne tempa i wulkaniczne crescenda, opanowując je dzięki imponującej technice.
Słuchając jak Paweł Kaczmarczyk wydo-bywa dźwięki z klawiszy, możemy zrozumieć, na czym polega pełnokrwista, pelna zaangażowania pianistyka jazzowa. Przy czym nie jest to czyste efekciarstwo – muzyka Kaczmarczyka jest wzbogacona przez złożone połączenia harmoniczne, niekonwencjonalne frazowanie i przemyślane wykorzystanie ciszy jako środka podkreślającego wartość dźwięku.

Choć jego pomysły mogą wydawać się nieco powtarzalne, i choć czasem nadużywa kontrastów, te drobne uchybienia można przypisać młodzieńczemu entuzjazmowi. Opanowanie zupełnie innego rodzaju środków wyrazu – czego dowodzą niezwykle miękkie pasaże nacechowane niebywałym liryzmem – nie pozostawia wątpliwości, że jego sztuka ma także prawdziwie introspekcyjny wymiar.
Gitarzysta Rafał Sarnecki, urodzony w Warszawie w 1982 r., i od pięciu lat przebywający w Nowym Jorku, również prezentuje niemałe umiejętności i wydaje się jeszcze bardziej obiecującym muzykiem. Gra Sarneckiego, który jest mniej wybuchowy niż Kaczmarczyk, lecz równie odważny, wykazuje wpływy amerykańskiego wizjonera gitary Kurta Rosenwinkela.
Sarnecki, podobnie jak Rosenwinkel, znacznie wykracza poza znane idiomy bebo-pu i post-bopu, sięgając po swobodniejszy -choć nadal oparty na akordach – język mu-zyczny. Kompozycje własne Sarneckiego łączą górnolotny liryzm, właściwy polskiej kulturze muzycznej, z niespotykanym, całkowicie rozbrajającym sposobem budowania długich i zawiłych fraz muzycznych. Bez wątpienia znajduje się on u początków formowania własnego języka improwizacji, lecz już teraz demonstruje oryginalność i śmiałość.
Kolejną rewelacją wie¬czoru była wokalistka Ag¬nieszka Iwańska, której głos zabrzmiał obiecująco, choć podczas chicagowskiego festiwa¬lu w 2007r. był nacechowany nonszalancją.
Ile może się zmienić w ciągu trzech lat! Tym razem Iwańska sprawiła wrażenie silnej artystki, prezentując imponującą i niezwykle ekspresyjną interpretację Black Coffee i wy-raźnie bez wysiłku wykonując inne, nowsze kompozycje. Rozpiętość jej altu oraz oczywi-sta dojrzałość wykonania wynoszą Iwańską na nowy poziom artystyczny. Brawo!

Howard Reich
jazzfarum 12/10